Najnowsze komentarze
dawid do: Pozytyw...
A ja bym chętnie poczytał o Twoich...
Ruda do: Pozytyw...
wiez byla i mam nadzieje ze nadal ...
Sam się zastnawiam nad Zippem o il...
I mnie ostatnio pozdrowił Harleyow...
zlinkanaszyji do: Pozytyw...
przygoda przygodą, ale to że międz...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

26.08.2010 19:14

Kiepski tydzień...

A jeszcze się nie skończył...
 

Witam ponownie. Dzisiaj będzie trochę o pierwszych nieszczęśliwych przygodach, i o moich i nie tylko moich wrażeniach.

To nie był dobry tydzień pod względem motocyklowym. Pod jakimkolwiek nie był dobry, a jeszcze się nie skończył. Zaliczyłem min. pierwszą glebę. A było to tak wracam sobie z pracy do domu, szczęśliwy że udało mi się wcześniej wyrwać. Przede mną VW Polo z przyczepą. Dojeżdżając do przejścia dla pieszych kierowca VW zahamował. Od razu do oporu, oczywiście. Panika, przedni hebel ostro ale nie do końca. Początkowo jest okej ale w pewnym momencie pisk i przednie koło jakoś tak dziwnie się przechyliło...

No to lecę. Wszystko odbywało się przy małej prędkości(może z 25 na godzinę)i wiedziałem że na pewno nie zginę, bałem się tylko poważnego urazu. Życie nie przeleciało mi przed oczami, nie otworzyłem swojego serca na Chrystusa, nic z tych rzeczy. I ja, i motocykl przechyliliśmy się na lewo. Ja przyłożyłem w ziemię bokiem tyłka, motor kierownicą i klamką sprzęgła.

Do tej pory za bardzo nie wiem jak do tego doszło. Na pewno mogłem zachować większą odległość. Może przednie koło zablokowało? Może palant w volkswagenie chciał mnie nastraszyć? A może koło trafiło na tą 20 centymetrową śrubę którą ktoś sobie porzucił beztrosko na jezdni?(znalazłem ją na jezdni w okolicy motocykla po tym jak się pozbierałem). A może wszystkiego po trochu?

Po „lądowaniu awaryjnym" czas nagle przyśpieszył. Pierwsza myśl: żyję i chyba mam nogi więc jest spoko. Druga myśl: Kurwa wyłączyć silnik!! Potem wstałem, obiegłem całe miejsce dookoła i zacząłem się zastanawiać co dalej. Jakiś gość chciał mi pomóc i pytał czy nic nie jest, dziękuję. Pozbierałem motor z jezdni na chodnik i zrobiłem przerwą żeby ochłonąć. Znalazłem tą cholerną śrubę i wyrzuciłem do śmieci żeby nikt więcej na nią nie trafił. Obrażenia ciała: bolący bok tyłka, siniak i tyle. Obrażenia maszyny: lewe lusterko przerysowane i połamane szkiełko, przetarta końcówka kiery i klamki sprzęgła. Niewiele. Na szczęście. Najbardziej wkurwiło mnie to że motor po przejechaniu 250 km  nie jest już bezwypadek. Ale z drugiej strony cieszę się że pierwszą glebę mam już za sobą, naprawdę mogło być dużo gorzej. Inni nie mają tak dużo szczęścia.

Aha jeszcze jedno. Jak leciałem to najpierw przywaliłem łokciem i to na łokieć poszła większość impetu. Także polecam kurtkę Adrenaline City bo nic mnie nie bolało, i nie boli nadal. Protektor zadziałał doskonale.

Pan w Polo się zatrzymał. Widziałem jego oczy jak się gapi na mnie we wstecznym lusterku. A potem uciekł.

W komentarzach pytacie mnie o wrażenia z jazdy i jak sprzęt wygląda jakościowo. Jazda wygląda tak że skali porównawczej za bardzo nie mam ze względu na brak doświadczenia. Ale mogę chyba porównać z Yamachą Ybr 250 którą jeździłem na kursie. I wygląda to tak że Zipp prawie pod każdym względem jest porównywalny lub lepszy.

Jeśli chodzi o zawieszenia to ekspertem od winkli nie jestem więc nie wypowiem się jeśli chodzi o jazdę sportową, ale w Zippie koło chyba mniej podskakuje wybojach i dziurach(cały czas ma kontakt z jezdnią, nie odrywa się tak bardzo) i zdecydowanie mniej nurkuje przy hamowaniu. Zipp jest twardszy, ale jest „przyjemnie twardy" i nie dobija tyłka.

Heble: tutaj Zipp górą. Zdecydowanie wydajniejsze hamulce ma Zipp. Dodatkowo w Yamasze hamulce działały najpierw bardzo słabo a potem nagle mocno. W Zippie tego nie ma im mociej pociągniesz tym szybciej hamuje. Heble przednie obsługuje się dwoma palcami i w zupełności wystarcza.

Silnik. Yamacha ma więcej koni i Trochę lepiej przyśpiesza, podejrzewam że ma dłuższe przełożenie więc tylko trochę, Kippowi kilka koni więcej by się przydało. Za to Zipp lepiej brzmi, zdecydowanie lepiej, chociaż to tylko subiektywne.

Jakościowo Yamacha jest górą, ale w zippie też nie ma tragedi. Yamacha jest pod każdym względem zrobiona dobrze, lub bardzo dobrze i nie ma się za bardzo do czego przyczepić, z wyjątkiem materiału na kanapie który jest brzydki. Tak poza tym wszystko jest super: spasowanie, plastiki (zarówno materiał jak i wykończenie), ładne detale, spawy, staranność. W Zippie tragedii nie ma i zaskakujące jest to że nie sprawia wcale wrażenia taniego. Plastiki są prawie równie dobre jak w Yamasze, tzn: tak samo dobrze wykończone i spasowane tylko materiał trochę cieńszy i chyba bardziej łamliwy. Malowanie plastików super dokładne w obu motorach. Jeśli chodzi o spawy to w Zippie są brzydkie. Rozmawiałem z kimś kto się zna na spawaniu i powiedział że w tego typu rzeczach jak rama motocyklowa robi się najpierw jeden mocny spaw bez patrzenia na to jak wygląda i na nim robi się drugi, ładny. Chińczycy ten ładny po prostu odpuścili sobie i zostawili tylko ten solidny. Elektryka w Zippie też jest ładnie poprowadzona i zabezpieczona. Detale okolic kierownicy w Zippie takie jak półki, kiera, pompa hebli, manetki, przełączniki itp. są super starannie wykończone i przy yamasze nie mają się czego wstydzić. Poważnym zgrzytem jest w zippie tłumik. Kształt taki sobie, spawy też(chociaż ładniejsze niż na ramie), ale prawdziwym dramatem jest jego wieszak. Po prostu wygląda obrzydliwie. A do tego ma oznaczenie typu wybite na samym wierzchu w najbardziej widocznym miejscu.

W Zippie po zakupie luźny był tylny kierunkowskaz. Przykręcenie mu pomogło i trzyma się dobrze teraz. Kiepskie w zippie są lusterka, brzydki kształy i kiepsko widać. Zastrzeżenia budzą też malutkie kropki rudego nalotu tu i ówdzie, ale nie powoduje to wrażenia że "rozpuści się" na deszczu. Po prostu małe kropki i tyle

W czasie gleby nic Zippowi nie odpadło ani się nie urwało. W ogóle mu nic nie odpada ani się nie urywa.

Pozdrawiam i Lewa w górę

Komentarze : 10
2010-09-01 19:20:37 morham

Sam się zastnawiam nad Zippem o ile pozytywnie zakończę kurs :)

Z kolei wszyscy znajomi motocykliści skrzeczę ... GS 500, GS 500 i chyba jednak dam się przekonać :)

Ale to jeszcze nie powiedziane ...

Ładnie napisane :)

2010-08-31 12:22:40 bandziorro

Nie jestem mentorem ani doswiadczonym motocyklista. Jednak 13 tys km nauczylo mnie paru rzeczy, np regularnego sprawdzania skutecznosci hamowania. Staraj się sprawdzać w bezpiecznych warunkach, jak sprawują się hamulce, ile masz drogi hamowania przy roznych predkosciach. Sprawdzaj to co jakis czas, bedac swiadomym zachowania motocykla przy ewentualnym uslizgu ktoregos lub obydwu -kół. Duzo cwicz na parkingach, bo potem moze ci to uratowac zycie. Od poczatku jeżdżę po Warszawie i sytuacji podbramkowych mi nie brakuje. Co któryś dzień zdarza mi się awaryjna ewakuacja z pasa, ostrzejsze hamowanie, czy gwałtowny manwer łosia bo jakaś pani bez kierunków postanowiła zjechać na mój pas gadając przez telefon. Ktoś tam wymusza pierwszeństwo czy nie obejrzy się zmieniając pas. Drogi są pełne ślepych, głuchych i pieprzniętych idiotów. Lepiej z założenia zakładać, że każdy chce cię pier...nąć

2010-08-28 13:21:11 Hofi

Ja też jeżdże pierwszy sezon na CBF600N. Nawinąłem już 6 tyś km i jest wszystko OK. Gorąco polecam kursy szkoleniowe z techniki jazdy. Byłem na takim miesiąc temu i od razu zweryfikowałem swoje umiejnościi pod okiem instruktora. Dzisiaj też więcej uzywam hamulec tylni. Jeżdżę w każdych warunkach pogodowych, z wyjątkiem silnego wiatru i gradobicia. Kazdy kilometr to nowe doświadczenie. Jestem zwolennikiem pełnego ubiory bez wzgledu na pogodę, ktoś mądry powiedział - ubierz się tak jak miałbyś mieć wypadek. I obowiązkowo kamizelka odblaskowa, ten kierowca mógł nie widzieć cię w lusterku. Po kilku miesiącach jazdy na naszych drogach mogę przyznać że spotykam sie z dużą uprzejmością ze strony kierowców samochodów. Zdarzaja się również osoby które dostają ataku złośliwości na widok motocyklisty - a to bardzo sporadyczne sytuacje. I już na koniec mojego wpisu, polecam wszystkim użytkownikom jednośladów księżkę "Motocyklista doskonały" David L. Hough`a. Ja ją przeczytałem 2 razy przed rozpoczęciem mojej przygody z motocyklem. Naprawdę było warto!

2010-08-27 18:19:28 depi

to prawda, tydzien byl szczegolnie kiepski. we wtorek malo nie zginalem zmieniajac pas ruchu kiedy ten sam manewr zaczal wykonywac kierowca ciezarowki. Mialem pierszenstwo ale mnie nie widzial... jakos sie udalo choc bylo o wlos. Wczoraj zaliczylem glebe na parkingu. uszkodzony kierunkowskaz i kilka rysek na owiewkach... ech. co mam poradzic na to ze moto jest 3x ciezsze ode mnie ;)

2010-08-27 12:34:20 ptyś

To dałeś ciała, panie. Wzywasz Policję pokazujesz śrubę i zgłaszasz szkodę do właściciela drogi. Powinni wypłacić odszkodowanie.
LWG

2010-08-27 11:52:24 dawid

Taka dorbna uwaga yamaha przez samo h, ale ogólnie spoko :D

2010-08-27 01:07:55 Maniek

Dobrze że nic poważnego się nie stało.
Dzięki za opis sprzęta. Mam taką samą nadzieję jak michaliński, że dalej będziesz go opisywał :) LWG

2010-08-27 00:21:17 d

Ja na swoim moto (cbf600n) tez się wyłożyłem na jego pierwszych 500 km. Zwykła tzn. parkingówka no ale trochę się porysował silnik. To było rok temu i do dziś nic z tym nie zrobiłem, bo nie ma po co :) Takie rzeczy się zdarzają i nie ma się czym przejmować. Motocykliści dzieją się na tych co leżeli i tych co będą leżeć :) Ty masz to już za sobą. Pozdrawiam i powodzenia z Zipem.
PS. sam też od zippa tyle ze 50-tki zaczynałem :)

2010-08-27 00:20:07 dawid

Cześć, na pierwszy motocykl wybrałem Tigera 1050 i położyłem go drugiego dnia po odebraniu. Więc przebieg do "wypadku" miał jeszcze mniejszy. Też nie widziałem, jak to się stało, teraz wiem. Ćwiczyłem sobie wolne manewry, ruszanie w zakręt. Spanikowałem przy za szybko zbliżającym się krawężniku, przedni hamulec - i leżę. Noga się znalazła pod żelastwem i pokiereszowało. Pobuszowałem w sieci, porozmawiałem z moim instruktorem, wynik taki, że zacząłem używać tylnego hamulca - teraz już odruchowo (oczywiście nie przy większej prędkości i nie na zapiaszczonym zakręcie). I nie aspiruję do porad zaawansowanych - świeżak jestem. Chodzi mi o stawanie na światłach i hamowanie awaryjne, z jakim miałeś do czynienia. Jeśli bardziej doświadczeni koledzy mają opinię, to będzie cenna, bo przyznacie, gleba nowego sprzęta boli, jak cholera! Masz znakomity pomysł na blog, z niecierpliwością czekam na wpisy. Pozdrawiam.

2010-08-26 21:35:42 Michaliński

Fajny wpis, dzięki za opisy Zippa. Mam nadzieję że nie będziesz przestawał tylko pisał jeszcze więcej na jego temat :) Oczywiście cieszę się że gleba nie była groźna i ani Tobie ani Twojemu moto nic się nie stało! Pozdrawiam! M. :)

  • Dodaj komentarz